Cofnijmy się tysiąc lat wstecz. Czy ktokolwiek wtedy uwierzyłby, że będziemy mieć "kije plujące ogniem" i "stalowe rumaki"? Nie. Tak samo raczej nie możemy stwierdzić, co odkryjemy w ciągu tego tysiąca lat.
Genetycznie modyfikowani ludzi... Aż mi się Space Marines przypominają. Muahahaha xD
Offline
Do granic wszechświata nie dotrzemy bo on sie stale rozszerza(chyba że nasza wiedza jest błędna), jednak kolonizacja wszechświata będzie opłacalna, szczególnie jeśli ktoś wymyślił by napęd pozwalający na poruszanie się z prędkością większą od c. Na innych planetach można znaleźć bogate źródła minerałów, także tych na ziemi nie istniejących, które mogą zmienić nasze życie:P. Pozatym zwiększająca sie populacja będzie mobilizowała ludzi do kolonizacji wszechświata, nawet jakby za każdym razem kiedy liczba ludzi stanie sie niebezpiecznie duża ,wybuchałaby wojna, ludzie za którymś razem doszli by do wniosku, że opłacalniej wyjdzie skolonizować pare planet.
Myśle, że część kolonistów będzie też genetycznie modyfikowana aby lepiej funkcjonować na planecie na której sie znajdą
Ktoś wyżej pisał o militariach, że nie będzie z kim walczyć poza ludzmi i wydaje mi sie to raczej wątpliwe, według mnie istnieją inne rasy inteligentne(tak apropo według Drake w 2025 powinniśmy spotkać pierwszą:P)
Offline
Wszechświat to pikuś. A kolonizacja to kwestia czasu. Wszystko, co dotąd zrobiliśmy dąży do przetrwania, czyli wyrwania się z tej zapchajdziury i podbój innych planet. Rozrywka, wojny, polityka, wszystko to zgarnia NASA. Jestem jej idolem ;p
[tylko te komputery... kiedyś lecieli na marsa za pomocą komputera, jaki jest w kartce grającej na urodziny, a dzisiaj mają problemy z wystartowaniem, gdy jeden komputer potrafi obliczyć więcej niż wszyscy ludzie na świecie jednocześnie]
EDIT: na księżyc oczywiście, nie na marsa ;p
Ostatnio edytowany przez Folvor (2008-05-15 21:08:09)
Offline
Folvor przeczytałem Twoją wypowiedź i bardzo się zastanowiłem nad jej sensem, ale gdy doszedłem do EDIT, to już pojąłem o co lata
Tak, według mnie człowiek nie ma najmniejszych szans z otaczająca go cywilizacją kosmiczną. Powód? Nasza Ziemia jest podzielona względem siebie na tysiące państw, które różnią się językami i kulturą. Ok, kulturą moglibyśmy się różnić, ale język powinien być jeden. Również cała Ziemia powinna być jednością. Czyli brak wojen i zatargów pomiędzy krajami.
Powiedzcie, jak moglibyśmy sobie poradzić z kosmitami, jeżeli sami nie możemy sobie poradzić z sobą?
Offline
Kto tu mówi o ewentualnych rasach inteligentnych?
Z biegiem czasu zostanie tylko kilka języków, więc idziemy w dobrym kierunku.
A na brak wojen i zatargów przyjdzie jeszcze poczekać;/
Offline
Na brak wojen i zatargów przyjdzie poczekać... aż pojawi się homo superior. Co do zakrzywiania czasoprzestrzeni. Przypominam, że to hipoteza i może się okazać, że jest błędna. Zdajecie sobie sprawę ile lat potrzeba na dotarcie do najbliższej w miarę nadającej się do zamieszkania planety? Choćby z prędkością światła. Być może nigdy się to nie uda. W tak odległych miejscach ewolucja pójdzie własna drogą.
Offline
Tutejszy
Moim zdaniem człowiek szansę na dotarcie do Neptuna, czy ka chajduk, otrzyma, gdy wymyśli hiperprzestrzeń, czy cholera wie coś takiego, albo hibernacje. Ale żaden astronauta nie poświęci swego życia dla odkrycia jakiejś planety. Chyba, że... Chyba, że byłby klonem. Wychowywanym od małego, albo dzieckiem, które zostało zabrane rodzicom i odizolowane od świata.
Offline
NASA bada możliwość uprawiania seksu w kosmosie. Czy to znaczy, że planują misję badawczą trwającą dłużej niż życie jednego pokolenia? xD
Btw. tych "państw", co ziemia ma za dużo. Uważam, że państw jak na liczbę mieszkańców jest umiarkowanie mało.
Offline
Wester napisał:
Zdajecie sobie sprawę ile lat potrzeba na dotarcie do najbliższej w miarę nadającej się do zamieszkania planety?
Jak na razie nie odkryto żadnej takiej planety. A gdyby się udało, naprawdę byłoby daleko i nie wiem, czy zdążylibyśmy tam dotrzeć przez wyginięciem życia (albo przynajmniej form wysoko rozwiniętych) tamże.
Folvor napisał:
NASA bada możliwość uprawiania seksu w kosmosie. Czy to znaczy, że planują misję badawczą trwającą dłużej niż życie jednego pokolenia?
Ciekawe, ale czy organizm ludzki jest przystosowany do życia w nieważkości całe życie? Chyba nie, taki człowiek funkcjonuje inaczej. Chyba że zbudowaliby statki, wytwarzające siłę grawitacji. Interesująca wizja, ale moim zdaniem jeszcze do takich kroków daleko.
Offline
Tutejszy
Z tego co się orientuję, to jest scenariusz, że przez rozrastajace się słońce ziemia spłonie. Rodzaj ludzki wyemigruje na jeden z księżyców Jowisza - Europę (pewności nie mam). Jest to księżyc pokryty czaplą lodową. W wyniki tego samego procesu powiększana się słońca, czapla lodowa ulegnie stopieniu, a człowiek zamieszka na dnie jednego wielkiego oceanu.
Tak ja słyszajut =)
Offline
Ciekawe. Do globalnego spalenia jeszcze daleko, więc może uda się gdzieś założyć jakieś kolonie. A może znajdziemy już jakąś planetę odpowiednią do życia i będziemy w stanie się tam przesiedlić.
Kto wie, kto wie - jak na razie to tylko wizje fantastów.
Offline
Czemu piszesz o sobie w trzeciej osobie?
Offline
Gorycz a może raczej realizm, no ale jak tak będziemy myśleć to lepiej od razu palnąć sobie w łeb, bo ludzkość zginie, zginie, zginie!!! Czy wy troszkę nie przesadzacie
Offline
Tutejszy
Hm, ostatnio zastanawiałem się nad tym, co by było gdyby to nie my powędrowali do kosmosu, ale kosmos przywędrował do nas. Naturalnie chodzi mi o alienów ;] Naturalnie pozostaje kwestia czy istnieją, ale dla sytuacji załużmy że tak. Czyli pytanie brzmi, co by się wtedy stało: podbój ziemi, czy nawiązanie przyjacielskich stosunków, polegajacych poporostu na kontakcie między rasowym.
Offline