Hewito

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

  • Index
  •  » Religia
  •  » Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

#46 2008-05-20 15:31:30

Folvor

Strażnik

Zarejestrowany: 2008-05-13
Posty: 134
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

To nie ja mam udowadniać, że Boga nie ma, a jego wyznawcy, że istnieje.

Na wiarę dowody nie wpływają. Wy potrzebujecie dowodów, nie my.

A propos wychowania - nie masz racji. Po pierwsze, Polska nie jest aż tak fanatyczna, jak mogłoby się wydawać - owszem, katolików mamy sporo, ale nie przeklada się to na ogólny poziom zaangażowania w religijne sprawy, a nawet w jakąś głębszą duchowość.

Na pewno mówimy o całym społczeństwie, czy tym od rocznika powiedzmy 70-tego? ;p

Nie masz racji, że jak Bóg 'zniknie', kraść będzie wolno - bo mamy jeszcze prawo, które zabezpiecza przed takimi sprawami (notabene wątpię, by przeciętny wierzący myślał w takich kategoriach, co mu się stanie po śmierci ewentualnie, raczej przejmuje się karą za życia).

"Zniknie" - chodziło mi, że ten jegomość przestanie wierzyć. Dla niego zniknie.
No i nie ma nic głupszego niż zaniechanie czynów z powodu strachu. Prawo? Prawo?! Przecież ukraść coś jest tak banalnie łatwo, że to nie jest żaden powód, aby nie kraść! Moralność też tu nie pomoże, bo np. ktoś może zasłużyć, aby go okradać. Tu jest tylko etyka i bóg.

I tutaj przechodzimy do tematu 'moralność'.

Nie.

Nie masz racji, że gdy bogowie znikają, nie ma po co być dobrym.

Czy muszę pisać megadługiego posta, aby się domyślić jego treści?

Postępować moralnie, nie kraść itd po prostu się opłaca, bez względu na to, czy jest coś tam w górze, czy nie.

Uczciwość nie popłaca. Pytanie, czy jest ważniejsza, niz zysk.

Znowusz nie masz racji, że społeczeństwo trzeba wychować w poczuciu, że jest coś wspanialszego niż człowiek - społeczeństwa bez takiego poczucia funkcjonują, i całkiem nieźle sobie radzą.

Hm, nie. Jak nie ma boga to w kosmitów zaczynają wierzyć.

Nie rozumiem, jak społeczeństwo religijne może być bogatsze od ateistycznego - chodzi Ci o to, że bogatsze jest o fikcję?

Bogatsze hm... duchowo? ;pp

Wolę żyć w społeczeństwie, gdzie ludzie są 'dobrzy' ze względu na wewnętrzne poczucie dobra, a nie dlatego, by zdobyć ten 'boski szmal'.

O tym był mój cały poprzedni post. Zgadzam się.

Ostatnio edytowany przez Folvor (2008-05-20 15:34:09)

Offline

 

#47 2008-05-20 16:50:18

Lilith

Szlachcic

Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 197
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Folvor napisał:

Na wiarę dowody nie wpływają. Wy potrzebujecie dowodów, nie my.

bo to wy próbujecie nam wmówić, że są jakiekolwiek powody, by wierzyć, i że dowodów na istnienie Boga jest pełno

Na pewno mówimy o całym społczeństwie, czy tym od rocznika powiedzmy 70-tego? ;p

taka dziwna rzecz, że nawet osoby głęboko wierzące rzadko kiedy w pełni zgadzają się z nauką kościoła (pomijając elektorat radiomaryjny, bo z nimi nie wiem jak jest do końca i parę innych wyjątków)

"Zniknie" - chodziło mi, że ten jegomość przestanie wierzyć. Dla niego zniknie.

domyśliłam się.

No i nie ma nic głupszego niż zaniechanie czynów z powodu strachu. Prawo? Prawo?! Przecież ukraść coś jest tak banalnie łatwo, że to nie jest żaden powód, aby nie kraść!

może dla ciebie, ale fakt faktem, jest coś takiego jak strach przed ewentualną karą. przykładowo, za komuny nie było łapówek, bo kazdy się bał, że może go ktoś podpieprzyć (taki przykład, nie wiem, czy tak było naprawdę). po prostu - co nam się bardziej opłaca, ryzyko, że 'a może ktoś zobaczy, a co jeśli...', czy może bezpieczeństwo i czyste sumienie. no i w zasadzie religia działa na większość w taki właśnie sposób... (co, jak się teraz zastanowię, może faktycznie być plusem religii)

Moralność też tu nie pomoże, bo np. ktoś może zasłużyć, aby go okradać. Tu jest tylko etyka i bóg.

nie do końca rozumiem, o co chodzi ci z tym zasłużeniem. a tak poza tym, uważasz, że moralność nie ma wpływu na to, jak postępujesz?

Nie.

aha. i twoim zdaniem, zachowanie społeczeństwa i jednostek nie ma związku z moralnością, dobrze zrozumiałam?

Czy muszę pisać megadługiego posta, aby się domyślić jego treści?

czy powstrzymanie się od niepotrzebnej ironii to jest naprawdę tak dużo?

Uczciwość nie popłaca. Pytanie, czy jest ważniejsza, niz zysk.

uczciwość na dłuższą metę, w kontaktach międzyludzkich, opłaca się jak najbardziej. już małe dzieci uczymy, żeby nie kradły, nie kłamały itd, bo tak jest 'źle' - a dlaczego tak jest źle, a bo to nie jest sztuczny twór. to jest w pewnym sensie umowa jednostki ze społeczeństwem, ja będę uczciwa, więc tego samego oczekuję. oczywiście, są jednostki 'wyłamujące się' - ale w skali społeczeństwa, te jednostki mają zysk, a społeczeństwo niewielka stratę, natomiast gdyby wszyscy robili 'źle', nie byłoby to opłacalne i najprawdopodobniej powrócilibyśmy do punktu wyjścia. nawet w więzieniu są jakieś zasady. nieucziwością można osiągnąć chwilowy zysk (no chyba, że ktoś jest master-of-lajers-end-czitin), ale w dłuższym rozrachunku - jeśli raz kogoś oszukasz, drugi raz ci nie zaufa (a jeśli zaufa, to głupi). Ponadto, czerpanie długoterminowych zysków z oszustwa wymaga większego zaangażowania dla przeciętnego zjadacza chleba, niż proste zaakceptowanie zasad panujących w społeczeństwie.

Hm, nie. Jak nie ma boga to w kosmitów zaczynają wierzyć.

jasne. ale ja już wolę kosmitów, niż Boga

Bogatsze hm... duchowo? ;pp

e tam. to tak tylko w teorii ładne wygląda. to, co mamy teraz, nie ma szczególnego związku z głęboką duchowością (a propos, w niedzielę moja siorka miała komunię - zgadnij, wokół czego kręciła się cala impreza, i to nie tylko u mnie, a ogólnie )

O tym był mój cały poprzedni post. Zgadzam się.

Lol. Nie rozumiem - jak to tak, przez cały post się ze sobą nie zgadzamy, by pod koniec podsumować, że chodzi nam o to samo?


"Odkryłem, że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej." R. Dawkins

Offline

 

#48 2008-05-20 19:49:13

Folvor

Strażnik

Zarejestrowany: 2008-05-13
Posty: 134
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Lol. Nie rozumiem - jak to tak, przez cały post się ze sobą nie zgadzamy, by pod koniec podsumować, że chodzi nam o to samo?

ćho, nie przerywaj przyjemnej kłótni ;p

bo to wy próbujecie nam wmówić, że są jakiekolwiek powody, by wierzyć, i że dowodów na istnienie Boga jest pełno

Tacy my, że ja myślę, że "my", to mają "was", czyli ateistów, w głębokim i ciemniejszym niż głębszym miejscu odosobnienia.

taka dziwna rzecz, że nawet osoby głęboko wierzące rzadko kiedy w pełni zgadzają się z nauką kościoła (pomijając elektorat radiomaryjny, bo z nimi nie wiem jak jest do końca i parę innych wyjątków)

Bo ona jest sprzeczna sama w sobie. Trudno na to nie wpaść ;pp

może dla ciebie, ale fakt faktem, jest coś takiego jak strach przed ewentualną karą

Hm, ale to jest tylko taka bariera, która pęka, gdy coś się zrobi pierwszy raz. A moralność (przynajmniej w regule) to jest bariera, która jednak nie pęka ;p

nie do końca rozumiem, o co chodzi ci z tym zasłużeniem. a tak poza tym, uważasz, że moralność nie ma wpływu na to, jak postępujesz?

Moralność to zasad, którymi się kierujesz, etyka to kodeks. Wybierz prawidłowe

to jest w pewnym sensie umowa jednostki ze społeczeństwem, ja będę uczciwa, więc tego samego oczekuję. oczywiście, są jednostki 'wyłamujące się' - ale w skali społeczeństwa, te jednostki mają zysk, a społeczeństwo niewielka stratę, natomiast gdyby wszyscy robili 'źle', nie byłoby to opłacalne i najprawdopodobniej powrócilibyśmy do punktu wyjścia. nawet w więzieniu są jakieś zasady. nieucziwością można osiągnąć chwilowy zysk (no chyba, że ktoś jest master-of-lajers-end-czitin), ale w dłuższym rozrachunku - jeśli raz kogoś oszukasz, drugi raz ci nie zaufa (a jeśli zaufa, to głupi).

Ogólnikiem można powiedzieć, że to bzdura, bo żadne społęczeństwo nie przewiduje, że jakaś jego część zacznie negatywnie wpływać na resztę


Dobra, zobaczyłem tytuł tematu. Nie ma co drążyć te pierdółki xD

Offline

 

#49 2008-05-20 21:34:00

Lilith

Szlachcic

Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 197
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Folvor napisał:

ćho, nie przerywaj przyjemnej kłótni ;p

ach, więc chodzi ci o to, żeby się kłócić. ja jednak liczyłam na przyjemną dyskusję...

Tacy my, że ja myślę, że "my", to mają "was", czyli ateistów, w głębokim i ciemniejszym niż głębszym miejscu odosobnienia.

w takim razie, co robisz w tym temacie? jeżeli nie masz ochoty na merytoryczną dyskusję, przenieś się do innego tematu. odniosłam się do konkretnego faktu - prób przekonywania ateistów, że są dowody na istnienie Boga. w ogóle się do tego nie odniosłeś.

Bo ona jest sprzeczna sama w sobie. Trudno na to nie wpaść ;pp

po co mi wyznawać sprzeczne same w sobie religie?

Hm, ale to jest tylko taka bariera, która pęka, gdy coś się zrobi pierwszy raz. A moralność (przynajmniej w regule) to jest bariera, która jednak nie pęka ;p

taa, przestaniesz bać się kary, kiedy zastrajkuje policja. albo... a może... policja przestanie strajkować, sąsiad na mnie doniesie, i dupa blada, lepiej nie będę kradła ci tego rowera

Moralność to zasad, którymi się kierujesz, etyka to kodeks. Wybierz prawidłowe

jak to ma się do mojego pytania? zapytałam konkretnie. wiem co to jest moralność i co to jest etyka, może przypomnę jakie było pytanie: uważasz, że moralność nie ma wpływu na to, jak postępujesz? bo ja wprost przeciwnie, że ma ogromny wpływ.

To gwoli ścisłości, bo taka z tobą dyskusja, że ja o czym innym piszę, a ty na co innego odpowiadasz.

Ogólnikiem można powiedzieć, że to bzdura, bo żadne społęczeństwo nie przewiduje, że jakaś jego część zacznie negatywnie wpływać na resztę

ogólnikiem to bzdura, co ty teraz mówisz. po pierwsze, nie napisałam, że społeczeństwo coś takiego przewiduje, czytaj uważniej moje posty, a po drugie, każdy zdaje sobie sprawę, że może ewentualnie zostać oszukany, nie potrzeba do tego wielkiej inteligencji. a po trzecie, znowu w żaden sposób nie odniosłeś się do tego, co napisałam.

Dobra, zobaczyłem tytuł tematu. Nie ma co drążyć te pierdółki xD

świetnie, lepiej późno niż jeszcze później. jesteśmy z tobą, obyś na przyszły raz zaczynał od przeczytania tytułu tematu.


"Odkryłem, że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej." R. Dawkins

Offline

 

#50 2008-05-20 22:39:14

Justyna

Przybysz

Zarejestrowany: 2008-05-20
Posty: 6
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

oczywiście, że wierzę...
nie potrafię wam tego nawet racjonalnie wytłumaczyć,
istnienie Boga jest dla mnie zupełnie oczywistą sprawą...
być może dla was, ateistów, brzmi to śmiesznie i naiwnie, ot takie gadanie gówniary, ale nie bardzo mnie to obchodzi ;p pozdrawiam
ps.
nie mam zamiaru nikogo tu nawracać, żeby nie było ;D
ps2.
nie słucham Arki Noego ;p ani RM ;p

Offline

 

#51 2008-05-20 22:43:06

Lilith

Szlachcic

Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 197
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

e tam gówniary. minimalnie młodsza ode mnie, a starsza od dużej części męskiego grona na tym forum


"Odkryłem, że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej." R. Dawkins

Offline

 

#52 2008-05-21 07:01:06

Westert

Ja tu tylko sprzątam

5872137
Skąd: Kłobuck
Zarejestrowany: 2008-04-20
Posty: 296
Punktów :   
WWW

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

E tam, ja też mam prawie 18 lat, jak spora część męskiego forum, więc żadna gówniara

Religia jest pojęciem abstrakcyjnym, ja szanuje ludzi którzy wierzą, może dlatego, iż to jest bardziej naturalne wg. mnie?

Bóg istnieje i jest idealny. Takie słowa u ateisty? To dlatego, że człowiek tworzy w swoi umyśle własnego, osobistego, subiektywnego Boga, który dla niego może się stać ideałem, pocieszycielem

po co mi wyznawać sprzeczne same w sobie religie?

Bo to pomaga wielu ludziom i jest częścią kultury ;f

taa, przestaniesz bać się kary, kiedy zastrajkuje policja. albo... a może... policja przestanie strajkować, sąsiad na mnie doniesie, i dupa blada, lepiej nie będę kradła ci tego rowera

Złoty środek. Co prawda misiaczki są przydatne (no nie wszystkie), jednak istnieje coś takiego jak moralność, która ma dość mocny związek z religią.


la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi

Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn

Offline

 

#53 2008-05-21 14:33:56

Lilith

Szlachcic

Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 197
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

oczywiście, że moralność ma związek z religią, nie mówię, że nie ma. ale, można sobie 'wykształcić' moralność niezależnie od religii, choć nawet bardzo do tej religijnej podobną. to jest kwestia wychowania i paru jeszcze innych procesów, a nie prostego wierzę/nie wierzę.

To, że Bóg pomaga ludziom, że jest częścią kultury i co tam jeszcze, nie jest dla mnie powodem do wiary (dla innych może być, ale nie dla mnie). Tym bardziej, że wiara czy odejście od wiary to nie jest kwestia prostego wyboru.

Bóg istnieje i jest idealny. Takie słowa u ateisty? To dlatego, że człowiek tworzy w swoi umyśle własnego, osobistego, subiektywnego Boga, który dla niego może się stać ideałem, pocieszycielem

Oczywiście masz rację. Nie lubię tylko, kiedy ktoś próbuje mnie przekonać, że jego subiektywny Bóg jest Bogiem obiektywnym. Nikt z żyjących nie jest do końca obiektywny w tym co myśli i w co wierzy.

A propos szanowania ludzi, którzy wierzą. Moim zdaniem każdy zasługuje na szacunek, ja nie rozdzielam tego na szacunek dla wierzących czy niewierzących.


"Odkryłem, że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej." R. Dawkins

Offline

 

#54 2008-05-21 15:02:36

Folvor

Strażnik

Zarejestrowany: 2008-05-13
Posty: 134
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

No to na począteczek wielkie "RE" na temat: oczywiście, że wierzę w boga. Z tym, że nie mam pojęcia, czym ten bóg jest. Ostatecznie można powiedzieć, że wierzę w coś, w co nie wierzą ateiści, a co stoi nad całym światem.
"Jest jeden bóg?" - nie, boga jest nieskończenie wiele (xD).

oczywiście, że moralność ma związek z religią, nie mówię, że nie ma.

Od razu koleżanka zastrzega sobie prawo do wiązania religii-wiary i religii-obrzędów (kultury, moralności, tradycji). Sama wiara moralności nie daje, pewnie wręcz przeciwnie. Albo fałszywą moralność. Taki system moralny powstaje dopiero, kiedy religia staje się grupą ;p

ach, więc chodzi ci o to, żeby się kłócić. ja jednak liczyłam na przyjemną dyskusję...

Aber naturlich, uwielbiam się kłócić. Jak cholera :X

w takim razie, co robisz w tym temacie? jeżeli nie masz ochoty na merytoryczną dyskusję, przenieś się do innego tematu. odniosłam się do konkretnego faktu - prób przekonywania ateistów, że są dowody na istnienie Boga. w ogóle się do tego nie odniosłeś.

No bo ja ogólnie lubię się zastanawiać. A to, że ateiści i tak w nic już nie uwierzą, to mi zupełnie nie przeszkadza. Za to posiedziałem sobie sporo na forum ateistycznym i mogę wręcz stwierdzić, że to ateiści w jakiejś części czują się takimi niekochanymi dziećmi, które nie wierzą, bo im mama nie udowodniła.

Zupełnie nie wiem, po co ateista założył taki temat. Hm, jakieś wątpliwości? Nie, to byłby agnostycyzm. Próba "nawrócenia" chrześcijan i walka ze złym, marnującym czas kościółkiem? Pewnie też nie. Co to ma być? Próba akceptacji?
[i sorry, jeżeli wygląda to na próbę zaczepki. To tylko taki lepik, bo zaczynasz ignorować to, co piszę i biec własnymi ścieżkami]

po co mi wyznawać sprzeczne same w sobie religie?

Tobie po nic. Pomyśl o tych, którzy sami pomyśleć nie umieją. Im potrzebna. A religia jest sprzeczna dlatego, że każdy ją interpretuje inaczej. nie dlatego, że to bzdura i trzeba się jej pozbyć -_-

taa, przestaniesz bać się kary, kiedy zastrajkuje policja. albo... a może... policja przestanie strajkować, sąsiad na mnie doniesie, i dupa blada, lepiej nie będę kradła ci tego rowera

Na przykładzie jakiegoś mafiozo. Pierwszy raz będziesz się bała pociągnąć za spust. Później zrobisz to łatwiej. W końcu bariera zniknie zupełnie.

uważasz, że moralność nie ma wpływu na to, jak postępujesz? (...) To gwoli ścisłości, bo taka z tobą dyskusja, że ja o czym innym piszę, a ty na co innego odpowiadasz

->

Moralność to zasady, którymi się kierujesz, etyka to kodeks.

Ma.

świetnie, lepiej późno niż jeszcze później. jesteśmy z tobą, obyś na przyszły raz zaczynał od przeczytania tytułu tematu.

Roger that.


Religia jest pojęciem abstrakcyjnym, ja szanuje ludzi którzy wierzą, może dlatego, iż to jest bardziej naturalne wg. mnie?

W sumie nie. Wiem, co to jest religia. Potrafięwyznaczyć jej granice. Wiem, o co w niej kaman. A dlaczego wiara jest bardziej naturalna? Ludzie z natury są skłonni klęczeć i szeptać w nadziei na deszcz? ;X

Się odniosę do 1-szej strony w edicie, bo coś nie mogę znaleźć "pokaż poprzednie posty"

Offline

 

#55 2008-05-21 15:59:12

Lilith

Szlachcic

Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 197
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Folvor napisał:

No to na począteczek wielkie "RE" na temat: oczywiście, że wierzę w boga. Z tym, że nie mam pojęcia, czym ten bóg jest. Ostatecznie można powiedzieć, że wierzę w coś, w co nie wierzą ateiści, a co stoi nad całym światem.
"Jest jeden bóg?" - nie, boga jest nieskończenie wiele (xD).

Ok, przyjęłam do wiadomości

Od razu koleżanka zastrzega sobie prawo do wiązania religii-wiary i religii-obrzędów (kultury, moralności, tradycji). Sama wiara moralności nie daje, pewnie wręcz przeciwnie. Albo fałszywą moralność. Taki system moralny powstaje dopiero, kiedy religia staje się grupą ;p

religia to religia, wiara to wiara. religia to pewien system praktyk, wierzeń itd, związany z duchowością i tym podobnie, a wiara może być bez religii (dobrze wywnioskowałam, u ciebie tak jest, czy znowu pudło?). z tego wypływa pewna moralność, ale tak jak napisałeś, sama wiara oczywiście wcale nie musi się wiązać z moralnością. ale zauważ, że ja wcale tego nie powiedzialam.

Aber naturlich, uwielbiam się kłócić. Jak cholera :X

teraz przydałaby się definicja kłótni. czy kulturalna wymiana poglądów, przy różnicy tychże, to też kłótnia?

No bo ja ogólnie lubię się zastanawiać. A to, że ateiści i tak w nic już nie uwierzą, to mi zupełnie nie przeszkadza. Za to posiedziałem sobie sporo na forum ateistycznym i mogę wręcz stwierdzić, że to ateiści w jakiejś części czują się takimi niekochanymi dziećmi, które nie wierzą, bo im mama nie udowodniła.

LOL A skąd możesz wiedzieć, jak czują się ateiści? Ja też mogę snuć dywagacje na temat odczuć katolików, ale to zwyczajnie nie ma sensu. (a propos, nikochanymi dziećmi przez kogo? przez Boga?)

Zupełnie nie wiem, po co ateista założył taki temat. Hm, jakieś wątpliwości? Nie, to byłby agnostycyzm. Próba "nawrócenia" chrześcijan i walka ze złym, marnującym czas kościółkiem? Pewnie też nie. Co to ma być? Próba akceptacji?
[i sorry, jeżeli wygląda to na próbę zaczepki. To tylko taki lepik, bo zaczynasz ignorować to, co piszę i biec własnymi ścieżkami]

po pierwsze, nie ignoruję tego co piszesz, po prostu piszesz w wielu miejscach niejasno i czasem nie wiem, o co ci w ogóle chodzi. oczywiście nie twierdzę, że to twoja wina, ale po prostu czasem ciężko mi zinterpretować twoją wypowiedź tak, jakbyś chciał, by była zinterpretowana.
jeśli chodzi o zalożenie tematu, już ci mówię. ciekawi mnie jak na kwestię wiary zapatrują się osoby wierzące, dlaczego niewierzący są niewierzący i coś tam jeszcze, ale nie pamiętam w tym momencie a tak poza tym, zwykłe sprowokowanie dyskusji. Wątpliwości jakichś szczególnych nie mam w tym temacie, podobnie jak osoby wierzące. nikogo nie mam zamiaru nawracać, bo uważam, że wiara czy niewiara to prywatna sprawa danego osobnika. próba akceptacji? czego? że są osoby wierzące, kiedy ja nie wierzę? nie rozumiem. Najprostsza odpowiedź, jaka się nasuwa, to poznanie poglądów innych. chyba nie ciężko dojść do takich wniosków? aha, może myślisz, że ateista nie może interesować się wiarą, religią itd?

Tobie po nic. Pomyśl o tych, którzy sami pomyśleć nie umieją. Im potrzebna. A religia jest sprzeczna dlatego, że każdy ją interpretuje inaczej. nie dlatego, że to bzdura i trzeba się jej pozbyć -_-

i właśnie to jest największy obiekt moich przemyślań. nie mogę dojść do jednoznacznych wniosków, czy 'zwykłym, prostym ludziom' religia jest naprawdę potrzebna. skłaniam się ku temu, że moralne zasady nawet prosty chłop ze wsi może posiadać niezależnie od wiary w bogów. wnioskuję, że tak jest na przykład w Czechach czy Estonii.
Mi się wydaje, że ta dowolność interpretacji jest zagrożeniem własnie. Taką Bibilię można zrozumieć na wiele sposobów, z których nie wszystkie w moim poczuciu są "dobre".

Na przykładzie jakiegoś mafiozo. Pierwszy raz będziesz się bała pociągnąć za spust. Później zrobisz to łatwiej. W końcu bariera zniknie zupełnie.

oczywiście, masz rację. ale może być też tak, ze do pierwszego razu w ogóle nie dojdzie, ze strachu. zresztą, strach przed karą to tylko jeden z powodów, który 'każe' ludziom postępować moralnie - ale nie jedyny. ja uważam (oczywiście mogę nie mieć racji), że każdy ma w sobie potencjalnego mordercę, złodzieja czy co tam, no ogólnie 'złego', a istnieją pewne mechanizmy, które nie pozwalają, by ten 'zły' zaczął kierować naszym postępowaniem. oczywiście, religa może być jednym z takich mechanizmów, przyznaję. nie znaczy to wcale, że bez religii nie zostają nam już żadne 'mechanizmy'. a źle zinterpretowana religia (albo w ogóle w zły sposób utworzona) może spowodować całkiem przeciwny efekt.

Ma.

a to ciekawe w takim razie, że uważałeś, że dyskutując o zachowywaniu się źle i dobrze, nie przechodzimy do tematu moralności. no chyba że to znowu była moja zła interpretacja.


"Odkryłem, że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej." R. Dawkins

Offline

 

#56 2008-05-21 18:00:07

edgar 20

Strażnik

8443190
Zarejestrowany: 2008-04-20
Posty: 164
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Wychodzi na oto że istnienia Boga nie do się udowodnić ani zaprzeczyć temu że jest, więc po prostu trzeba przyjąć iż jego istnienie zależy tylko od nas samych, sami tworzymy lub burzymy jego obraz w naszej głowie. Moim zdaniem Bóg jest w nas i tylko w nas samych- sami nadajemy mu postać i to my decydujemy kim jest.Być może jest on czymś w rodzaju wielkiego umysłu wsze ogarniającego w wszystko widzącego .Często podało tu stwierdzenie że podstawą do nie wiary jest to iż Biblia tekst stanowiący podstawę chrześcijaństwa to zwyczajny stek bzdur i kłamstw , i tu muszę przyznać rację ateistą ale nie do końca ponieważ Biblia nie jest dosłowna lecz metaforyczna a czytanie jej wymaga ogromnej wiedzy a także umiejętności interpretacji tekstu. Dalej padło stwierdzenie że skoro Bóg jest dobry to dlaczego dzieję się tyle złych rzeczy, może Bóg nie jest tylko dobry i miłosierny ale też zły i brutalny- przecież nic nie jest jednoznaczne, a może świat który strwożył jest taki ponieważ jego stwórca miał jakiś cel w tym. Jest jeszcze jedna możliwość odkryłem ją po przeczytaniu Solaris- Bóg mógł strwożyć świat taki ponieważ jest kaleki i nie wie co czyni. Nie jestem religijny ale wierzący, jestem ochrzczony ale nie uważam się za katolika do kościoła nie chodzę- Biblię czy też Koran uważam za zwykłe książki które nie mają wspólnego z wiarą. Tego kto ma rację dowiemy się po śmierci, chyba tylko tam znajdziemy odpowiedź nigdzie indziej.

Wybaczcie tą wypowiedź ale od dłuższego czasu nie miałem możliwości napisania posta.

Offline

 

#57 2008-05-28 18:26:15

Westert

Ja tu tylko sprzątam

5872137
Skąd: Kłobuck
Zarejestrowany: 2008-04-20
Posty: 296
Punktów :   
WWW

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Możliwość samorzutnego powstania życia: to 10 do potęgi 40000



Dla matematyków 10 do potęgi 50 nigdy nie nastąpi. Czyli albo mamy gigantyczne szczęście, albo ktoś za tym wszystkim stoi.

Aminokwasy- udało się osiągnąć zaledwie cztery, mimo naśladowania warunków z początków Ziemi. Istnieją w kosmosie, ale pojawienie się ich tutaj jest praktycznie niemożliwe. Tam gdzie tlen by nie powstały, a w warunkach beztlenowych giną.

Mamy więc następującą sytuację:

- aminokwasy w wodzie przetrwają, ale nie będą mogły utworzyć białek złożonych i dać początek życiu, by miało to miejsce musiałyby znaleźć się w środowisku atmosferycznym

- aminokwasy w atmosferze zostałyby zniszczone zabójczym dla nich promieniowaniem nadfiloletowym

Naukowiec Hichting mówi wprost: 'teoretycznie rzecz biorąc, nie ma szans przebycia nawet tego pierwszego i względnie łatwego stadium [tworzenia się aminokwasów] w ewolucyjnym powstawaniu życia.

1 : 1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 00

Tyle wynosi prawdopodobieństwo powstania białka prostego z odpowiednich aminokwasów.

Biochemik George Wald: 'Wystarczy pomyśleć o ogromie tego zadania, aby zrozumieć, że samorzutne powstanie żywego organizmu jest niemożliwe'. Taka proporcja oznacza ni mniej ni więcej, że wspomniane zdarzenie nie nastąpi!

Krótko mówiąc- matematycznie nie ma szans na powstanie człowieka.


la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi

Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn

Offline

 

#58 2008-05-29 14:20:33

Folvor

Strażnik

Zarejestrowany: 2008-05-13
Posty: 134
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Hymh, trza mieć umysł ścisły do takich rzeczy.
Szansa prawdopodobieństwa praktycznie nie ma w przyrodzie miejsca. To, że świat zacząłby się od początku i potoczyłoby się tak samo, jest 1:1. Nie ma, że jakiś atom poszedł tak, a nie inaczej: zawsze poszedłby tak samo. Dlatego szansa prawdopodobieństwa tyczy się bardziej tego, że powstaliśmy akurat tutaj, no i obrazuje, jaka jest szansa, że jesteśmy sami w kosmosie.

PS. Hmph, a może próbujecie zrównać Boga z teorią chaosu? ;p

1 : 1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 00

Tyle wynosi prawdopodobieństwo powstania białka prostego z odpowiednich aminokwasów.

Pomnóż to przez odwrotność i codziennie mnóż przez dodatkowe 10: tyle jest szans zaistnienia tak prostego zjawiska we wszechświecie. Mnie najbardziej dołuje, jak do cholery białko przeistoczyło się w coś żywego. Ewolucja dotyczy genów, DNA samoistnie występujące w przyrodzie wymiera. Jakby nie wymaro: jak się rozmnoży? Przecież szansa powstania jakiejś ameby we wszechświecie nawet boga by przeraziła. Etc, etc.

Wychodzi na oto że istnienia Boga nie do się udowodnić ani zaprzeczyć temu że jest, więc po prostu trzeba przyjąć iż jego istnienie zależy tylko od nas samych, sami tworzymy lub burzymy jego obraz w naszej głowie.

hAmerykę odkryłeś xD

religia to religia, wiara to wiara. religia to pewien system praktyk, wierzeń itd, związany z duchowością i tym podobnie, a wiara może być bez religii (dobrze wywnioskowałam, u ciebie tak jest, czy znowu pudło?). z tego wypływa pewna moralność, ale tak jak napisałeś, sama wiara oczywiście wcale nie musi się wiązać z moralnością. ale zauważ, że ja wcale tego nie powiedzialam.

Zgadza się.

teraz przydałaby się definicja kłótni. czy kulturalna wymiana poglądów, przy różnicy tychże, to też kłótnia?

Wg chromolonych angoli kłótnia to synonim dyskusji, a chromoleni angole zwykle mają rację ;p

A skąd możesz wiedzieć, jak czują się ateiści? Ja też mogę snuć dywagacje na temat odczuć katolików, ale to zwyczajnie nie ma sensu. (a propos, nikochanymi dziećmi przez kogo? przez Boga?)

Jak zapytasz ateistę, co by powiedział na sądzie ostatecznym, to padały odpowiedzi np., że "nie mogłem wierzyć, bo nie dałeś mi [och, ja nieszczęśliwy, głupi, naiwny] dowodów".
Dzieci to raczej przez rodziców, nie boga xD
Nie wiem, jakto sięma do tematu.

po pierwsze, nie ignoruję tego co piszesz, po prostu piszesz w wielu miejscach niejasno i czasem nie wiem, o co ci w ogóle chodzi. oczywiście nie twierdzę, że to twoja wina, ale po prostu czasem ciężko mi zinterpretować twoją wypowiedź tak, jakbyś chciał, by była zinterpretowana.

Ano moja wina. Piszę na szybcika.

nie mogę dojść do jednoznacznych wniosków, czy 'zwykłym, prostym ludziom' religia jest naprawdę potrzebna. skłaniam się ku temu, że moralne zasady nawet prosty chłop ze wsi może posiadać niezależnie od wiary w bogów. wnioskuję, że tak jest na przykład w Czechach czy Estonii.

Wiesz, nie ręczę, ale gdybym miał się założyć, to stawiam 10000 złotych na to, że zdecydowana większość morderców to ateiści (nie mówię o wojnach etc.). Oczywiście nie mówię o takich wierzących, co sobie tylko chodzą, bo tak ich nauczono.

zresztą, strach przed karą to tylko jeden z powodów, który 'każe' ludziom postępować moralnie - ale nie jedyny. ja uważam (oczywiście mogę nie mieć racji), że każdy ma w sobie potencjalnego mordercę, złodzieja czy co tam, no ogólnie 'złego', a istnieją pewne mechanizmy, które nie pozwalają, by ten 'zły' zaczął kierować naszym postępowaniem. oczywiście, religa może być jednym z takich mechanizmów, przyznaję. nie znaczy to wcale, że bez religii nie zostają nam już żadne 'mechanizmy'.

No to mamy wspólnego plusa dla religii. Jak jest jakiś włoski mafiozo z thompsonem, a tak się składa, że wyglądam na takiego, co nie powinien żyć, nadal jest nadzieja, że matka chodziła z nim porządnie do kościoła.

a to ciekawe w takim razie, że uważałeś, że dyskutując o zachowywaniu się źle i dobrze, nie przechodzimy do tematu moralności.

Moralność to mnie nie przekonuje zbytnio. Jak się jakiegoś dzieciaka zapytasz, co jest najważniejsze, o powie, że rodzina (ogląda "M jak Miłość"), ale za 10 lat skopie ojca i ucieknie z pinindzmi ;p
Nad etyką się nie zastanawiasz, chyba, że w chwili większego kryzysu, toteż ma przewagę. No i jest ustanowiona przez kogoś mądrzejszego zwykle, niż my.

Offline

 

#59 2008-06-03 01:13:51

Lilith

Szlachcic

Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 197
Punktów :   

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Jak zapytasz ateistę, co by powiedział na sądzie ostatecznym, to padały odpowiedzi np., że "nie mogłem wierzyć, bo nie dałeś mi [och, ja nieszczęśliwy, głupi, naiwny] dowodów".

- Lilith, co byś powiedziała Bogu na sądzie ostatecznym?
- Ano najpierw roześmiałabym się mu w twarz, potem powiedziałabym, że spieprzył sprawę na samym początku, a na sam koniec rzuciłabym się w ramiona Szatana, nie mogąc się doczekać nadchodzących bezbożnych orgii.

Odpowiedź ateistki.

Dzieci to raczej przez rodziców, nie boga xD
Nie wiem, jakto sięma do tematu.

Wiec po co stwierdziłeś, że ateiści to takie niekochane dzieci, skoro sam nie wiesz, jak to się ma do tematu?

Wiesz, nie ręczę, ale gdybym miał się założyć, to stawiam 10000 złotych na to, że zdecydowana większość morderców to ateiści (nie mówię o wojnach etc.). Oczywiście nie mówię o takich wierzących, co sobie tylko chodzą, bo tak ich nauczono.

Okej. Zakładamy, że większość morderców to ateiści. Jako że w statystycznym, powiedzmy polskim, żeby bylo łatwiej wyjaśnić, społeczeństwie, stosunek liczby morderców do niemorderców jest niewielki. Podobnie, niewierzących do wierzących. Można wysnuć z tego wnioski, że procentowo wśród ateistów mamy więcej morderców, dużo więcej, niż wśród wierzących. Idąc dalej, w społeczeństwach ateistycznych (wspomniane Czechy czy Estonia) powinniśmy mieć procentowo dużo więcej morderców, niż mamy w takiej Polsce czy Stanach Zjednoczonych. Jak się jednak okazuje w praktyce, jest to kompletna bzdura. Wynika z tego, że popełniłeś istotny błąd w samym założeniu.

Zgadka dla Folvora. Weźmy pod uwagę USA. Podzielmy stany na grupy. Pierwsza grupa (A), to stany charakteryzujące się wysoką religijnością, z kolei druga grupa (B) to stany z mniejszą religijnością. Zgadnij, gdzie jest większa przestępczość, w grupie A czy B?

No to mamy wspólnego plusa dla religii. Jak jest jakiś włoski mafiozo z thompsonem, a tak się składa, że wyglądam na takiego, co nie powinien żyć, nadal jest nadzieja, że matka chodziła z nim porządnie do kościoła.

można jaśniej?

Moralność to mnie nie przekonuje zbytnio. Jak się jakiegoś dzieciaka zapytasz, co jest najważniejsze, o powie, że rodzina (ogląda "M jak Miłość"), ale za 10 lat skopie ojca i ucieknie z pinindzmi ;p

hmm, jaka jest twoja definicja moralności? bo coś mi się wydaje, że inna niż ta ogólnie przyjęta, którą ja również się posługuję.

Nad etyką się nie zastanawiasz, chyba, że w chwili większego kryzysu, toteż ma przewagę. No i jest ustanowiona przez kogoś mądrzejszego zwykle, niż my.

ech. żebyś nie musiał szukać, zacytuję: "Większość ludzi ma zasady moralne głęboko zinternalizowane (wpojone w swój system indywidualny, podświadomość, duszę) w trakcie procesu wychowawczego i często w ogóle nie zastanawia się nad ich pochodzeniem (szczególnie, gdy są to nakazy religijne). Naruszenie tych zasad powoduje zwykle wewnętrzny konflikt psychiczny, zwany poczuciem winy.

Zasady etyczne w odróżnieniu od moralnych są ogólnymi, filozoficznymi twierdzeniami, wynikającymi z danego światopoglądu - przyjętego systemu pojęciowego (w niektórych wypadkach również religijnego). Na ich bazie można tworzyć konkretne nakazy i zakazy moralne. Często zdarza się tak, że różne zasady etyczne prowadzą do tych samych zasad moralnych."


A propos ewolucji, powstania życia na ziemii itd... przydałby się oddzielny temat, tu już nie chce mi się rozwodzić


"Odkryłem, że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej." R. Dawkins

Offline

 

#60 2008-06-03 15:11:18

Westert

Ja tu tylko sprzątam

5872137
Skąd: Kłobuck
Zarejestrowany: 2008-04-20
Posty: 296
Punktów :   
WWW

Re: Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Lilith napisał:

- Ano najpierw roześmiałabym się mu w twarz, potem powiedziałabym, że spieprzył sprawę na samym początku, a na sam koniec rzuciłabym się w ramiona Szatana, nie mogąc się doczekać nadchodzących bezbożnych orgii.

Odpowiedź ateistki.

Raczej szatanistki, bądź osoby się tym interesujących. Szatan jest sługą Boga, jego dzieckiem, chce udowodnić, że ludzie nie są godni Boskiej miłości. Czyżby ateizm oznaczał walkę z nieistniejącym Bogiem i uważanie, że wszystko popsuł?

Mój ateista na Sądzie Ostatecznym: "Boże, jednak istniejesz, więc dlaczego pozwoliłeś mi się tak pomylić"

Lilith napisał:

A propos ewolucji, powstania życia na ziemii itd... przydałby się oddzielny temat, tu już nie chce mi się rozwodzić

Założyć? W naszej Galaktyce są 3, może 4 planety na których może istnieć życie. Ile musiało by być Galaktyk, aby było prawdopodobieństwo, uznawane przez matematyków, aby powstało życie? 10000?

Krótko mówiąc- wg. obecnego stanu nauki nie ma szans na powstanie życia, a tym bardziej formy rozumnej.

Wyobraźmy sobie przesłonę z dwiema wąskimi, równoległymi szczelinami. Po jednej stronie przesłony umieszczamy działo elektronowe. Większość elektronów trafia na przesłonę, ale pewna część przedostaje się przez szczeliny. Za przesłoną ustawiamy ekran fosforescencyjny. Zdawać by się mogło, że na ekranie ujrzymy równomiernie rozłożone elektrony. Jednak tak się nie dzieje. Zamiast równomiernych prążków otrzymujemy obraz interferencyjny, czyli bardzo podobny do tego, jaki otrzymujemy w podobnym doświadczeniu gdzie zamiast elektronów używamy fal na wodzie. Jest to tym bardziej zdumiewające, że obraz interferencyjny nie powstaje gdy otwarta jest tylko jedna szczelina: otrzymujemy wówczas na ekranie równomierny rozkład elektronów. Interferencja zachodzi również wtedy, gdy elektrony wysyłane są pojedynczo. A więc każdy z elektronów musi przechodzić przez obie szczeliny jednocześnie.


Skoro elektron może być jednocześnie cząstką i falą to Chrystus może być jednocześnie istotą ludzką i Boską.


la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi

Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn

Offline

 
  • Index
  •  » Religia
  •  » Nie będziesz miał bogów cudzych... Ale czy jest jakikolwiek?

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plcalominal