#1 2008-08-04 16:30:17

Caislohen

Grafomańska dusza

12045095
Skąd: Moriand
Zarejestrowany: 2008-04-20
Posty: 329
Punktów :   

Leyen hai [z księgi Światłocienia]

Jak kroki porannej rosy
Bezwiednie osiadasz na trawie

[z księgi Światłocienia]

    Avan zbudził się. Lauriel leżała spokojnie. Pogładził ją delikatnie po włosach. Była tak silna, a za razem krucha i delikatna.
Podziwiał ją.
Wstał ostrożnie i rozprostował się.
Promienie porannego słońca wpadały do jaskini, lecz było jeszcze za wcześnie. Nie pora, myślał Avan.
    Na krawędzi półki skalnej u wylotu jamy, siedział czarny jak noc krukaon. Spoglądał do środka z zaciekawieniem, kręcąc przy tym główką i rozdziawiając dziób.
Avan przepłoszył ptaka kamieniem. Potem sam poszedł na krawędź.
Wiedział, że z dołu ktoś o bystrym wzroku może go ujrzeć. Położył się i obserwował rozciągnięty niżej bór. Nad nim latało dużo krukaonów niczym czarna chmura.
Chłopak wstał i wrócił do Lauriel. Dziewczyna jeszcze spała, lecz kucnął obok. Jej twarz, gładka i jasna, nie ukazywała przeżytych ciężkich chwil. Pocałował ją w policzek.
Musiał pilnować dziewczyny, która była dla niego nieocenionym skarbem.
- Avan? – Lauriel zbudziła się. – Jeszcze nie przyjechali?
Chłopak uśmiechnął się.
- Spokojnie – odparł – jeszcze mają czas. Nie martw się.
- Oby nie trafili na nikogo.
- Widziałem w nocy cztery patrole, ale nie sądzę, by nas znaleźli, a Elen dała się złapać.
- Jeśli weźmie braci, to na pewno...
Lauriel podniosła się. Miała taką samą nadzieję, jak Avan – powrócić bezpiecznie do domu, za rzekę.
- Czy nam się uda? – zapytała.
- Tak – Avan przytulił dziewczynę. – Przecież nie jesteśmy sami.
- Wiem, ale ten kraj...  – Spojrzeli sobie w oczy. - Przez naszą głupotę się tutaj znaleźliśmy i możemy zginąć.
- Nie... To moja wina. Myślałem, że... Nieważne. Teraz muszę ci pomóc.
Siedzieli oboje w jaskini i czekali. Obserwowali stado krukaonów na zewnątrz. Nie wiedzieli, że także wśród nich znalazł sobie szpiegów władca Arddaru.

    Gdy słońce kierowało się już na zachód, a wiatr przyprowadził trochę chmur, dał się słyszeć tętent kopyt konia.
- To Elen – zawołała w zachwycie Lauriel. – To na pewno ona.
- Nie możemy wyjrzeć – rzekł Avan. – Jeśli to kolejny zwiad, mogą nas ujrzeć.
- Ale ja chcę się upewnić – dziewczyna mówiła z pełnym oburzeniem. Avan nie mógł tego zrozumieć, nie poznawał teraz ukochanej. Spokojna i odważna dziewczyna zmieniła się w upartą i nieostrożną.
Lauriel wstała.
- Poczekaj – Uśmiechnęła się. – Sprawdzę tylko.
- Nawet się nie wychylaj – zaprotestował Avan. Podniósł się i czym prędzej złapał dziewczynę za rękę. – Nie chcę, by okazało się, że to jakiś arddarski zwiadowca.
- Dlaczego to robisz? – wycedziła Lauriel.
- Bo cię kocham. Myślisz, że dam cię zabić?
- Avan, nikt mnie nie zauważy.
- Co się s z tobą stało? Przestań zachowywać się jak dziecko i posłuchaj mnie. Jeśli to Elen, sama po nas przyjedzie.
Dziewczyna spojrzała krzywo.
- Proszę cię, przeczuwam coś złego – Avan widział w jej oczach dziwny blask – nie była sobą.
- Och przestań – powiedziała i wyrwała się z uchwytu chłopaka.
Podeszła w milczeniu do wylotu jaskini.
Avan poczuł nagle mętlik w głowie. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Wydawało się, że krzyczy do Lauriel, by nie wychylała się, lecz upadł.
Wraz z uderzeniem otrzeźwiał.
Spojrzał na dziewczynę. Ruszył ku niej. Kucnęła na skraju skały i wychyliła się. Niespodziewanie rozległ się krzyk i chłopak zauważył, jak strzała wystaje z głowy Lauriel.
- Lauriel! – krzyknął Avan i chciał ją złapać, lecz spadła ze skały. Zielona otchłań boru zabrała dziewczynę.
Chłopak zapłakany wrócił do jaskini. Przez chwilę oszołomiony nie wiedział co robić, lecz w końcu poszedł w głąb jamy, by z niej wyjść.
Nie zważał na niebezpieczeństwo, jakie mogło czekać na dole. Chciał zobaczyć jeszcze raz Lauriel – nawet nieżywą.
Ale myśl o śmierci ukochanej była dla niego nie do przyjęcia.

Do ciała dobrały się już krukaony, ale chłopak rozpędził je.
Lauriel leżała na wznak ze sterczącą strzałą. Avan poczuł ból w sercu. Ledwo podszedł do martwej, by spojrzeć na jej twarz.
Była cała zakrwawiona.
- Lauriel, Lauriel – szlochał, klęcząc przy dziewczynie.
Ścierał krew z jej policzków, gdy nagle...
- A jednak ta wiedźma nie była sama - ...rozległ się chrapliwy głos.
Avan odwrócił głowę. Ujrzał wysokiego starca w szarym płaszczu. Ścisnął pięści i chciał uderzyć go z wściekłości, lecz jednocześnie poczuł bezsilność.
- Odejdź młodziku – mówił starzec. – Nie mieszaj się w nie swoje sprawy.
- Kochałem ją... Co ty możesz o tym wiedzieć? – krzyknął Avan. Nic już nie rozumiał.
Nieznajomy ryknął śmiechem.
- Ludzie i ich miłostki – rzekł w końcu. – Nie powiedziała ci, że jest czarodziejką? – Znów śmiech. – A myślisz, że dlaczego chciała uciekać z Ingmaru?
- Była prześladowana, bo mnie kochała. Chciała uciec, byśmy byli razem szczęśliwi...
- Byłaby prześladowana, gdyby związała się z tobą.
Avan zmarszczył czoło. Czuł mdłości. Robiło się gorąco.
- Prawo w Ingmarze zabrania związków czarodziejów z ludźmi. Nie wiedziałeś? – starzec cały czas się śmiał. – Dlatego uciekliście. Trafiliście do Arddaru, a to był błąd. Tutaj wszyscy giną. Wystarczy nie być kreonem, urukiem, czy czarnoksiężnikiem...
Teraz wszystko było jasne. Starzec do czarnoksiężnik. Użył magii, by wybawić z jaskini Lauriel. Dlatego nie była sobą. Ale skoro była czarodziejką, dlaczego nie przewidziała zagrożenia?
Avan nie miał nawet sił by myśleć, a co dopiero ryknąć na zabójcę ukochanej. Zrozumiał swoją sytuację. Zginie.
Może Elen nadjedzie w porę? – przemknęło mimowolnie przez myśl.
- Odejdź głupcze, bo cię zabiję. Jeśli nie ja, to któryś ze sługusów Anthiera.
Avan otarł pot z czoła.
Spoglądał na starca z gniewem i starał wmówić sobie, że to sen. Sen, koszmar. Obudź się.

Czarnoksiężnik już nic nie mówił. Wyjął miecz z pochwy i wziął zamach.
Avan poczuł falę gorąca i ostatnie co ujrzał to czarne krukaony zlatujące z drzew, by posilić się świeżym mięsem.


Jeśli coś jest niejasnego, chcesz o coś zapytać - dowiedzieć dlaczego się przyczepiłem - pisz.


A'iere! Elenia Nu Lauriel || Lauriel Ainia Nu viel

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plcalominal